Literatura towarzyszyła kinu od jego
narodzin, dostarczając tematów i wzorców opowiadania. Film od zawsze chłonął
wszystko co mogło się znaleźć w zasięgu kamery i stać się materiałem, a więc
zarejestrować na taśmie, przedstawić, odzwierciedlić. W historii refleksji
teoretycznej nad adaptacją autorzy starali się opisać zabiegi i typowe cechy
filmowego traktowania literatury i zbudować taki model, który mógłby
gwarantować efektywność procedurom adaptacyjnym. Dekady badań przyniosły
konkluzję, iż nie ma idealnego wzorca czy listy cech charakterystycznych, za
pomocą których można by przedstawić i opisać jednakowo wszystkie związki tych
dwóch sztuk.
Sam termin adaptacja, słownikowo rzecz
ujmując, ma rozległy zakres znaczenia. Generalizując adaptowanie polega na
przerabianiu i dostosowywaniu. Czynność przekładu powieści na taśmę kryje w
sobie jednak trudną do odkrycia tajemnicę. Uważa się bowiem, że istnieją
utwory, które nadają się, a inne są wręcz niemożliwe do przeniesienia na język
ruchomych obrazów. Procesy twórcze literatury i filmu są odmienne, niemniej
obie sztuki korzystają z podobnych elementów: fabuły, bohaterów, czasoprzestrzeni,
co decyduje, że ich wypowiedzi na ten sam temat mogą uchodzić za „tożsame”.
Jednak między powieścią a filmem istnieje podstawowa różnica, którą współczesna
teoria nazywa różnicą między opowiadaniem a pokazywaniem.