Książka jest nostalgicznym hołdem złożonym horrorom z końca lat osiemdziesiątych, pełnym intensywności i licznych wątków. Wyobraźnia Joe Hilla jest rozległa. Co jest bardziej przerażające: wampir wysysający dusze dzieci czy niespodziewany dźwięk wesołej świątecznej muzyki, która nagle gra latem? A co powiecie na oba te motywy razem? W przypadku tego tytułu był to fabularny strzał w dziesiątkę!
Victorię McQueen – główną bohaterkę – poznajemy, gdy ta ma kilka lat i dostaje od ojca wymarzony rower. Pewnego dnia przejeżdża na nim przez dziwny most do innej rzeczywistości, gdzie natrafia na Charliego Manxa, którego życie podtrzymywane jest przez siłę emanującą z jego Rolls-Royce’a Wraitha z 1938 roku.
Akcja „NOS4A2” rozgrywa się na przestrzeni wielu lat, sięgających właśnie od dzieciństwa Vic do okresu jej dorosłości. Autor porusza się w świecie marzeń i fantastycznych owoców wyobraźni głównych bohaterów.
Joe Hill skłania nas do refleksji dotyczących postaci i fabuły, ale również na temat rodzicielstwa, walki z własnymi demonami i świąt Bożego Narodzenia, które są przewodnim motywem tego tytułu. Zestawienie świątecznego wyobrażenia Charliego Manxa z powszechnym wizerunkiem tych świąt, jest tym co budzi tu grozę. Hill zmienia ten grudniowy okres w koszmar z piekła rodem.
W książce nie ma miejsca na przestoje fabularne. Wszystko jest przemyślane, odpowiednio dawkowane i tak samo ważne. Fabuła toczy się torami niemożliwymi do przewidzenia, przez co naprawdę przejmujemy się losami bohaterów. W trakcie czytania, pod płaszczem horroru, otrzymujemy coś znacznie więcej. ,,NOS4A2” jest opowieścią o zmaganiu się z traumatycznymi wspomnieniami i o miłości między rodzicem a dzieckiem.
W sercu tego tytułu tkwi potężny silnik czytelniczej rozrywki. Powieść trzyma w napięciu przez kolejne strony, nie pozostawia nas obojętnymi na kolejne wydarzenia. Autor balansuje rozbudowaną historię, niesamowite postacie z poczuciem strachu i dyskomfortu. Jest zaskakująco, zabawnie i przerażająco, jak na powieść grozy przystało.
Jesteście gotowi na piekielnie dobrą przejażdżkę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz